środa, 5 listopada 2014

Rozdział I




-Halo?-leniwie przyłożyłam telefon o ucha.
-Olivia!Słuchaj ty weź mi powiedz co było zadane?-powiedziała Viiv
-Dziewczyno czyś ty oszalała?Weź spójrz która jest godzina?!Tobie teraz się o lekcjach przypomniało?-ze złości poczerwieniałam.
-No dobra jest 3:54 ale co z tego-w jej głosie czułam obojętność,w sumie jak zawsze
-Weź mi teraz dupy nie zawracaj.Pa-rozłaczyłam się i włączyłam tryb samolotowy aby znów do mnie nie zadzwoniła.O tej godzinie jej się o lekcjach przypomniało.Pewnie pieprzyła się ze swoim Willem i jej się przypomniało.Już mam jej powoli dość.

Leniwie otworzyłam oczy.Ubrałam kapcie na nogi i ruszyłam do łazienki.Spojrzałam w lustro.Byłam cholernie zmęczona i z tego powou nie mogłam iść do szkoły.
-Ugh jak jakiś potwór!-zrobiłam głupią minę i wszyłam z łazienki.
Zeszłam po shodach prosto do kuchni.
-Cześć mamuś-ucałowałam swoją rodzicielkę.
-Cześć córcia-kobieta uśmiechnęła się do mnie radośnie co od razu odwzajemniłam.-Uszykowałam ci śniadanie do szkoły,ja niestety muszę już lecieć do pracy.-oznajmiła ubierając buty.
-Mamuś.. mogę dzisiaj nie iść do szkoły?-zrobiłam słodkie oczka i minę szczeniaczka licząc że mi pozwoli.
-Absolutnie nie!Liv dziś jest pierwszy dzień szkoły,nie możesz tego opuścić!
-No ale dlaczego no!
-Bo nie!Masz iść do szkoły jak normalne dzieci!
-Tylko że ja nie jestem normalna!-tupnęłam nogą
-Córeczko ależ oczywiście że jesteś normalna-mama podeszła do mnie przytulając mnie.Od razu się o niej odsunęłam.
-Może i jestem normalna,ale moja rodzina nie jest!To przez ciebie moje życie jest tak cholrenie popieprzone!
-Czy ty mi coś sugerujesz?Myślisz że to przeze mnie rozpadła się rodzina?! 
-Nie,ale od kiedy taty nie ma stałaś się okropna! Na nic mi nie pozwalasz.-krzyknęłam i wbiegłam do siebie do pokoju zamykając drzwi na klucz.
-Olivia otwórz!
-Nie idź sobie!
-Otwórz do jesnej cholery te drzwi!-po tych słowach zalałam się łzami.
Niby byle jakie słowo ale moja mama nigdy nie przeklinała.Pierwszy raz usłyszałam to słowo z jej ust.Zawsze brałam z niej przykład mimo że samej zadarzało mi się przeklnąć ale że jej? Po samobójstwie ojca zmieniła się.Pewnie tata nie mógł dalej żyć z tym że przez dwa lata zdradzał mamę.Ale czy  ja się dla niego nie liczyłam?
Od razu wyjęłam telefon wyłączając tryb samolotowy i napisał do siostry.Tylko ona zna powód czemu się zabił.Mówi nam że popełnił samobójstwo przez swoje zdrady ale ja czuję że chodzi tu o coś innego.Na razie nie mam głowy do tego aby nad tym rozmyślać.

Od:Liv
Do:Jannet
Przyjedź do mnie błagam!! ;c

Już po paru minutach odpisała

Od:Jannet
Do:Liv
Wybacz kochana ale nie mogę Will jest u mnie i nie mogę przyjechać.Następnym razem ☺

Super!Pewnie pieprzy się ze swoim chłopakiem.Ugh!Nigdy nie ma dla mnie czasu!
-A dobra!Niech nie ma dla mnie czasu..ale jak ona będzie coś ode mnie chciała...Może zapomnieć!-pomyślałam i weszłam do łazienki.Z szafki wyjęłam gumkę w którą związałam włosy w niechlujnego kucyka.Zeszłam na dół po schodach.Każdy mój krok roznosił się na cały dom gdyż schody strasznie skrzypią a nikt nie ma czasu ich wymienić.O! Znowu mówię że nikt nie ma czasu!Ehh to chyba u nas rodzinne.
Nagle zadzwonił telefon.
-Mamo czego chcesz?-spytałam oburzona
-Jesteś w szkole?
-A słyszysz żebym była?-zrobiłam zeza sięgając po płatki z górnej półki.-Cholera!-wszystko mi się wysypało
-Olivia,czemu nie poszłaś do szkoły?I czemu przeklinasz?-czułam w jej głosie mocne zdenerwowanie.
-Jezu daj mi święty spokój.Pa!-rozłączyłam się.
Wszystko się sypie.Gdyby tata jeszcze żył nie czepiałaby się tak.Najwyraźniej nie była dobrą żoną dlatego zradzał ją tata.No trudno,nic nigdy nie trwa wiecznie.
Wyjęłam z lodówki mleko i miskę.Posprzątałam wcześniej rozsypane płatki i wyrzuciłam je do śmietnika.
-Taa nwet nie chce się jej sprzątać.Ugh!-nienawidzę bałaganu w domu.Normalnie trzęsie mnie jak widzę brud.
Wyciągnęłam płatki czekoladowe,wsypała je do miski i zalałam mlekiem.
-Mmm pycha!
Rozkoszowałam się ich smakiem.Szczerze to nie lubię płatków kukrydzianych.Jedynie mama je lubi.Ups!A tam najwyżej sobie je kupi.Po skończonym śniadaniu wbiegłam do siebie wyciągając iPoda z biurka.Położyłam się na łóżku i odpłynęłam.

-Liv?Słonko wstawaj-ktoś szturchnął moje ramię na co od razu wstałam.
-Boże.Wystraszyłaś mnie-zaśmiałam się pod nosem,
-Co chcesz na kolację?-spytała miłym głosem mama
-Tosy.-mmm..tego potrzebuję.Ciepłych tostów.Tak to jest to!Klasnęłam w dłonie i zeszłam na dół.
Cała złość na nią mi minęła.
-Dobra,wyciągnij talerze.Alison reszte.-powiedziała mama
-Ok
Nagle usłyszałam głośną i ciężką muzykę.
-Co na kolację?-wzruszyła ramionami
Jej nic nie obchodziło.Przechodzi wcześniej bunt niż inni.Ma 14 lat a zachowuje się gorzej niż 5 letnie dziecko.
-Dla ciebie nic!-splunęłam
-Weź spadaj!
-Dziewczynki,jak wy się zachowujecie?-mama aż gotowała się kiedy słyszała takie słowa od Alis
Żadna z nas się słowem nie odezwała.Wyjęłam z szafki tależe i je ułożyłam na stole.
Obydwie zasiadłyśmy i czekałyśmy.
-Jak w szkole?-przerwałam ciszę aby jakoś rozluźnić atmosferę.Między nami nidy nie było dobrze od kąd skończyła 11 lat.
-A co cię to obchodzi?-w jej głosie była obojętność.
-Obchodzi bo jesteś moją siostrą.
-Może ja twoją jestem siostrą ale ty moją nie!-krzyknęła rzucając talerzem o podłoge.
-Alison!Do pokoju natychmiast!-Mama podeszła do niej i uderzyła ją w twarz.
Koljny raz to zrobiła.Znaczy się pierwszy dla Alis.Jej oczy zaszkiły się.
-Szmata!-dziewczyna wbiegła do pokoju zamykając się na klucz.Podgłośniła muzykę tak że aż na górze było to słychać.Brakuje mi tamtej Alis.Tej z którą chodziłam na plac zabaw jak byłam mała.
-Mamo..
-Nic już nie mów-podciągnęłam nosem
-Przykro mi..-powiedziałam smutnym głosem
-Czy ja coś zrobiłam źle?Nie rozumiem.Zawsze chciałam abyście miały wszystko.Brałam dodatkowe prace.Praktycznie wogle razem nie spędzałyśmy razem czasu abyście wszystko miały.Dlaczego ona nie umie tego docenić?
Po tych słowach posmutniałam.Po policzku spłynęła mi pojedyńcza łza.Nie wiedziałam że ona tak sie strała.
-Nic nie zrobiłaś źle.Poprostu Alis przechodzi przed wczesny bunt i tyle.Kiedyś jej przejdzie.-Pierwszy raz usłyszałam aby odniosła się ona tak do własnej matki.Współczułam jej że nie może mieć drugiej idealnej córki.
-Chcesz to zjedz te tosty ja straciłam apetyt-Wstała i poszła do sypialni.
Postanowiłam troche ogarnąć ten bałagan po dziewczynie.Wzięłam szufelkę i pozamiatałam to.Jeden talerz schowałam a drugi ustawiłam obok tostera.Wyjęłam z chlebaka chleb do tosów.Nałożyłam szynkę i ser którą moja mama wcześniej wyciągnęła i włożyłam je do urządzenia.
Po skończonym posiłku włożyłam wszystko do zmywarki.Schowałam toster i poszłam do siebie.Usiadłam na łóżku i wyjęłam laptopa.Od razu weszłam na skype i zadzwoniłam do Viiv.
-O cześć-pomachałam do niej
-Hej coś się stało że dzwonisz?Normalnie to przez telefon.-zaśmiała się.
-No tak jakby.
-Czyli?-spytała niepewnie
-Uh,chodzi o Alison.
-No opowiadaj co się dzieje?
-Od niedawna przechodzi tak jakby przedwczesny ''bunt''.Zachowuje się jak gówniara.Dziś rzuciła talerzem o podłoge,powiedziała że nie jestem jej siostrą i nazwała mamę szamtą-wszystko powiedziałam za jednym tchem.
-Liv co ty gadasz?-przyłożyłam dłoń do ust nie mogąc uwierzyć w co jej powiedziałam.
-Naprawdę.-kiwnęłam głową.
-I co chcesz z tym zrobić?
-Nie wiem może jakiś psycholog psychiatra?-pomyślałam.Przydałby się ktoś kto by jej rozsądnie powiedział że źle postępuje.
-Myślisz że to pomoże?
-Myślę że tak.
-A pomyślałaś o tym aby zebrać mamę i ją,zrobić obiad i pogadać szczerze?
O tym nie pomyślałam.Vicotria ma zawsze dobre pomysły.Zawsze mi pomoże.Żałuję że ona nie jest moją siostrą.
-Nie no można spróbować.-powiedziałam niepewnie
-No to jutro najlepiej
-No okej.
-Dobra kochana ja lecję jutro szkoła.Idziesz prawda?-spytała
-Tak no muszę-odpowiedziałam leniwie
-To papa
-No pa-wyłączyłam laptopa i poszłam do łazienki.Napuściłam ciepłą wodę do wanny
-O tak,tego mi było trzeba.-zrelaksowałam się do maksa.Mogłabym tak wieczność siedzieć.Już chciałam na ciało nałożyć waniliowy żel pod prysznic kiedy usłyszam że ktoś wybił okno.Czyżby włamanie?-Przestraszona szybko się wytrałam i owinęłam w porannik.Wyszłam z pomieszczenia i lekko uchyliłam drzwi od pokoju.
Zamarłam.Byłam cała sparaliżowana,nie mogłam się ruszyć.
-Boże..-zbiegłam na dół.Widziałam to..Zrobiłam dwa kroki do przodu.Nagle wszystko zaczęło się rozmazywać.Wokół mnie było już ciemno.Już nic nie widziałam

______________________________________________________________
Zostaw po sobie jakiś ślad.Komentarze mile widziane,a także wasza krytyka.Może mi doradzić co poprawić. :)